Kaja Kwaśniewska, członkini Konwentu BCC specjalnie dla Gazety BCC o „świeżutkim” spektaklu „Nos” na motywach opowiadania Mikołaja Gogola, w warszawskim Och-Teatrze.
„Nos” to genialnie absurdalna, krótka forma Gogola. Groteskowa opowieść o manii wielkości i zawsze aktualnym zderzeniu jednostki z systemem. Ktoś się budzi pewnego kolejnego ranka i stwierdza, że zniknął mu nos. Chorobliwie ambitny, pragnący zaszczytów i awansów, a obarczony teraz piętnem inności, nieszczęsny właściciel „znikniętego” nosa nie osiągnie przez to żadnego ze swoich marzeń w tym modernistycznym zunifikowanym świecie.
A nos? Chodzi sobie samopas, śmieje się swojemu właścicielowi w… twarz. I – co najbardziej absurdalne i koszmarne – wystarczyło zwykły nos ubrać w piękny mundur i nadać mu wymowny tytuł, a bez weryfikacji staje się radcą stanu, zadziwiająco ważną i znaczącą jednostką. A duma, pycha i egoizm jaśnie pana Nosa staje się wręcz elementem podziwu.
„Nos” w Och-Teatrze to mieszanka geniuszu Gogola i wyobraźni Janusza Wiśniewskiego. Wyraziste postaci i zaskakujący ruch sceniczny, zaakcentowane dobrą muzyką, były tłem podkreślającym tekst świetnie zinterpretowany przez aktorów. Absurd, którym posługuje się Gogol został maksymalnie wyśrubowany i okraszony przez scenarzystę kilku dodatkowymi partiami w formie „wariacji na temat”.
Dwie kreacje aktorskie zasłużyły na szczególne wyróżnienie. Po pierwsze, Mirosław Kropielnicki w scenie rozmowy z Nosem. Było dwóch aktorów, ale faktycznie scena należała tylko do jednego – był to brawurowo wykonany monolog Kropielnickiego. Kwadrans niemalże bombardowania niezwykłą kompozycją słów. Budzących emocje w swej gęstwinie, choć bez możliwości przyswojenia i zrozumienia wszystkich. Aparat głosowy aktora jako instrument, słowa i frazy jako dźwięki, sięgające głęboko i intensywnie.
Po drugie Wiesław Komasa – w rzeczy o marności, wielkości, bólu, udręczeniu, smutku, radości, ratunku, świecie i świcie. Doskonale wykonana puenta każąca pochylić się nad sensem groteski i wyciągać własne wnioski.
To był zaskakująco zdumiewający wieczór w teatrze.