Niech Unia da. Ale z czego?

28.10.2024

Odkąd pamiętam negocjacje budżetowe między unijnymi instytucjami miały ten sam przebieg: Komisja Europejska proponowała budżet ambitny, ale bez przesady. Rada UE czyli rządy, domagały się cięć. Parlament Europejski żądał wzrostu wydatków, by odpowiedzieć na oczekiwania obywateli, którzy go wybierają. Na końcu był kompromis, zwykle uwzględniający bardziej stanowisko rządów.

Duże oczekiwania, małe możliwości.

Bardzo często słyszymy, że Unia musi dać pieniądze na to, czy na tamto. Zapominamy jednak, że siedmioletni budżet Wspólnoty to zaledwie 1 procent Dochodu Narodowego Brutto państw członkowskich, co w tej tzw. perspektywie finansowej na lata 2021-2027 daje w cenach bieżących kwotę ok.  1 216 mld euro. W ostatnich latach, gdy pojawiało się wiele nieoczekiwanych zdarzeń, jak pandemia, wojna, liczne i coraz częstsze katastrofy pogodowe, rosło oczekiwanie, że Unia pomoże. Trzeba kupić szczepionki, środki do walki z Covid19, niech Unia da. Konieczna jest pomoc dla walczącej Ukrainy, Unia znajdzie pieniądze i pomoże. Za dużo jest zboża w naszych silosach i ceny drastycznie spadły, to niech Unia rolnikom dopłaci. Spłonęły tysiące hektarów w Grecji czy Hiszpanii, albo powódź zalała część Włoch i Polski, Unia musi przyjść z finansową pomocą.

 

Oczywiście cześć z wymienionych rzeczy można finansować przy pomocy środków pozabudżetowych, np. przez pożyczki na dobrych warunkach, bo ich zabezpieczeniem są wiarygodne, Wieloletnie Ramy Finansowe (WRF). Tak jest w przypadku części pomocy dla Ukrainy. W minionym tygodniu Parlament Europejski zgodził się na utworzenie nowego instrumentu pomocowego dla Kijowa, którego źródłem są odsetki od zamrożonych u nas rosyjskich aktywów. Mamy wreszcie Fundusz Odbudowy i Odporności, który powstał w wyniku zaciągnięcia długofalowego długu, ale trzeba będzie go spłacić. Tworzy to dodatkowe kłopoty dla tradycyjnego budżetu, które teraz się właśnie ujawniły i mają wpływ na budżet roczny, na rok 2025. Z powodu wzrostu stóp procentowych, wzrósł koszt obsługi długu i to o 2,5 mld euro. Jeszcze jedno jest w nakreślaniu tego szkicu o finansach UE ważne: roczne dochody muszą wystarczyć na całkowite pokrycie rocznych wydatków, ponieważ deficyt budżetowy jest niedozwolony.

Budżet na 2025

Mając to wszystko na uwadze możemy się przyjrzeć sytuacji, w jakiej jesteśmy dzisiaj. Wkrótce zaczynają się negocjacje między instytucjami UE budżetu na 2025 rok. Jak wspomniałem, swój plan na nie mają już Komisja, Rada, a Parlament Europejski miał w minionym tygodniu przyjąć własne stanowisko, które z poparciem zdecydowanej większości byłoby mocnym mandatem na te rozmowy. Niestety, rezolucja budżetowa przepadła: 360 głosów było przeciw jej treści, 233 za. Przyczyną tej sytuacji były w dużym stopniu względy polityczne.

 

Zanim o nich, warto najpierw przyjrzeć się temu, co PE zaproponował. Jak wspomniałem, są to propozycje daleko przekraczające kwoty proponowane przez Radę i Komisję. Ponieważ w ostatnich tygodniach wszyscy wskazują na raport Draghiego, który mówi o tym, że podnieść konkurencyjność europejskiej gospodarki można jedynie przez duże inwestycje, to poseł sprawozdawca rezolucji budżetowej Victor Negrescu z grupy Socjalistów i Demokratów do tego nawiązał: „Budżet UE to budżet inwestycyjny, którego celem jest zapewnienie środków finansowych w obszarach wymagających wspólnych działań. A dziś, na podstawie sondaży , obywatele oczekują od nas finansowania programów i działań, które podnoszą ich standard życia i chronią ich dobrobyt, a także jakość życia”.

W szczegółowych propozycjach poseł sprawozdawca wyliczył priorytety, które uzyskały większość podczas głosowania w Komisji Budżetowej. Biorąc pod uwagę, że ten roczny budżet to ok. 200 mld euro, PE proponuje:

– wzrost o 110 milionów na programy zdrowotne. „Pandemia Covid-19 dobiegła końca, ale nie możemy ignorować wyciągniętych wniosków. Razem możemy zrobić więcej i lepiej w służbie zdrowia. Plan walki z nowotworami, a także profilaktyka chorób układu krążenia, poprawa zdrowia psychicznego czy pomoc pacjentom cierpiącym na choroby rzadkie oraz dzieciom potrzebującym opieki medycznej, to tylko niektóre z rzeczy w których wspólnie możemy zrobić więcej” – przekonywał Victor Negrescu.

dodatkowe 70 milionów euro na programy na rzecz młodzieży i edukacji. „Erasmus stał się programem, do którego mają dostęp głównie elity, ponieważ dostęp do mobilności dla naszych studentów i specjalistów stał się niemożliwy ze względu na rosnące koszty utrzymania” – uzasadniał poseł.

– dodatkowe 42 miliony euro na ochronę obywateli przed skutkami klęsk żywiołowych, w tym niedawnych powodzi, które dotknęły Europę Środkowo-Wschodnią. Jak nieco uszczypliwie zauważył pan Negrescu: „przewodnicząca von der Leyen obiecała 10 miliardów euro i zorganizowała miłą konferencję, ale potrzebujemy nowych źródeł finansowania. Parlament Europejski ma praktyczne podejście i wskazuje dodatkowe kwoty z dostępnych środków”.

dodatkowe 96 mln euro dla rolników i rolnictwa. Tu znowu warto przywołać uzasadnienie sprawozdawcy: „Musimy zadbać o to, aby nasi obywatele mieli dostęp do żywności wysokiej jakości, a rolnicy otrzymywali sprawiedliwe wynagrodzenie za swoją pracę. Obszary wiejskie, odizolowane i górskie wymagają szczególnej uwagi Unii Europejskiej. Na przykład w moim pięknym hrabstwie Alba w Rumunii, w górach Apuseni, ludzie nadal oczekują, że Europa zrobi dla nich więcej”.

– 35 mln euro na ochronę granic i wsparcie dla osób ubiegających się o azyl, w tym na dokończenie pełnej integracji z Schengen Rumunii i Bułgarii.

Polityczne zawirowanie.

To najważniejsze elementy, wskazane przez rumuńskiego posła. Ten ostatni punkt okazał się szczególnie ważny, a rozwinięcie szczegółowe, co jest w nim zawarte wyjaśni przyczyny końcowej porażki w głosowaniu nad rezolucją. Otóż między innymi za sprawą polskiej delegacji przyjęto poprawkę, która umożliwia finansowanie z pieniędzy UE budowy murów czy zapór na granicach, a więc coś, na co jeszcze rok temu PE się absolutnie nie zgadzał i co między innymi było powodem rezygnacji Janusza Lewandowskiego z funkcji sprawozdawcy do spraw budżetu. By tym razem zgoda na takie inwestycje była, Europejska Partia Ludowa dogadała się z grupami prawicowymi, a nawet skrajnej prawicy, która walkę z nielegalną migracją ma na sztandarach.

 

Doszło do politycznego zamieszania, bo ta sytuacja poirytowała lewą stronę sali, czyli Socjalistów i Demokratów, Renew Europe i Zielonych. Gdy okazało się, że grupa Patrioci za Europą (tu jest FIDESZ Orbana czy austriackie FPŐ) owszem poprze poprawkę o murach, ale i tak zagłosuje przeciw całej rezolucji, to było wiadomo, że nie będzie ona miała większości. I dlatego przepadła. Tragedii nie ma, ale oczywiście brak mocnego politycznie stanowiska PE na negocjacje z Radą i Komisją jest osłabieniem tych, którzy za większym budżetem są.

Nie będzie łatwo.

Tym bardziej, że rządy rzeczywiście chcą cięć tam, gdzie to dla przyszłości UE, stosunku obywateli do Wspólnoty jest groźne. ERASMUS to przecież znakomita szansa, by młodzi ludzie podróżowali, poznawali się, zaprzyjaźniali i na własnej skórze odczuwali pozytywy, jakie mamy z bycia we Wspólnocie. Więcej pieniędzy na działania w walce z nowotworami, chorobami rzadkimi, to szansa dla milionów ludzi w każdym, także biedniejszym państwie UE, na dostęp do najnowocześniejszych leków i terapii. Dla naukowców i lekarzy na łączenie sił w procesie badań, co zwykle przynosi lepsze rezultaty. Pomoc dla osób dotkniętych kataklizmami klimatycznymi to najlepsza forma „reklamy” Unii Europejskiej, bo przecież prawdziwych przyjaciół poznaje się biedzie.

 

Obecny na debacie przedstawiciel Rady czyli prezydencji węgierskiej, minister finansów tego kraju Banai Péter Benő zaskoczył posłanki i posłów mówiąc, że nie usłyszał, by ktoś wskazał źródła dodatkowego finansowania. Tu krótka dygresja: najprościej i najszybciej byłoby, gdyby rządy zwiększyły swoje wpłaty do budżetu czyli składkę. Tyle, że nie chcą o tym słyszeć! Od lat toczy się dyskusja o tzw. zasobach własnych UE, czyli dodatkowym źródłem wpływów do budżetu z jakichś wspólnych podatków. Obecnie są to cła, opłaty rolne oraz opłaty wyrównawcze od cukru. Mamy też drobne wpływy z VAT: pochodzą z przekazanego Unii odsetka szacowanego podatku od wartości dodanej pobieranego przez państwa członkowskie. Od stycznia 2021 roku jest też nowych dochód, w skrócie podatek od plastiku.  Chodzi o wkład krajowy (bezpośredni transfer z budżetów państw członkowskich) obliczony na podstawie ilości odpadów opakowaniowych z tworzyw sztucznych niepoddanych recyklingowi, z jednolitą stawką poboru równą 0,80 EUR za kilogram. Wszystko to daje bardzo niewielki dochód.

Parlament Europejski od lat zachęca do wprowadzania dodatkowych „zasobów własnych”, ale napotyka to na sprzeciw większości państw członkowskich, bo w konsekwencji takie rozwiązania przenoszą na poziom Wspólnoty więcej władzy. A tego rządy nie lubią. Mają poczucie, że dopóki Unia funkcjonuje z ich pieniędzy czyli składek, dopóty mają nad nią pełną kontrolę. Warto jednak tematu nie odpuszczać. Naprawdę wydatków jest coraz więcej, oczekiwania obywateli, że Unia da, pomoże, są powszechne, tylko brak świadomości, że Unia ma tyle, ile rządy jej dadzą.

Czekamy na dobry kompromis.  

Teraz rządy szafują dodatkowym argumentem zachęcającym do cięć, o czym wspominałem na początku: mamy wzrost kosztów obsługi długu zaciągniętego na KPO dla 27 państw. Stanowisko Parlamentu Europejskiego jest tu jasne: budżet UE nie może być więźniem stóp procentowych i nie można go ograniczać przez redukcję ważnych programów. W związku z tym, tuż przed nadchodzącymi negocjacjami sytuacja jest następująca: PE chce budżetu o 1 mld euro wyższego niż zaproponowała Komisja Europejska, podczas gdy stolice państw członkowskich, chcą obciąć programy o prawie 10 mld euro. Jaki będzie kompromis? Musimy poczekać do 18 listopada, bo tego dnia mija termin negocjacji.

Maciej Zakrocki

COPYRIGHTS BCC
CREATED BY 2SIDES.PL