Przenigdy w siebie nie wątpić

Jako młoda dziewczyna chodziłam do szkoły ogólnej, publicznej. Lata temu panowały w niej jeszcze większe stereotypy i ograniczenia niż dzisiaj. Sama musiałam pokonać bariery, nie tylko te widoczne gołym okiem, ale także te mentalne. Wiele razy musiałam upaść, aby znów wstać i realizować marzenia.
I chociaż zawsze wierzyłam w siebie i z determinacją pięłam się do celu z prawdziwą wiarą, że jest sens, jest rozwiązanie i są możliwości, to nigdy nie zapomnę tej najważniejszej lekcji, jaką otrzymałam w biznesie: aby nigdy, przenigdy w siebie nie wątpić. Chciałabym, by właśnie to zapamiętała każda młoda kobieta.
Moją domeną były „od zawsze” nauki ścisłe. Rozwiązywanie zadań pociągało mnie już wtedy, gdy byłam młodą dziewczyną. Uwielbiałam w matematyce logikę, staranność i przewidywalność – bo taka właśnie jest królowa nauk. Jako osiemnastolatka zdecydowałam się zgłębiać jej tajemnice. Dziś dostrzegam, że to właśnie matematyka nauczyła mnie logicznego myślenia i szybkiego podejmowania decyzji opartych na selekcji najważniejszych danych i konkretnych argumentach. To właśnie te cechy pomogły mi pokonywać bariery, jakie napotykałam na drodze kobiety w budownictwie – a przecież w branży wentylacji działam od przeszło 20 lat.
Jak usuwać przeszkody życiowe i zawodowe? Jak to wyglądało w moim przypadku?
Nie powiem, że było łatwo. Lubię jednak wybierać trudne drogi – łatwe po prostu mnie nudzą. Gdy mój pierwszy syn przyszedł na świat, pracowałam już w SMAY. Tworzyliśmy innowacyjne systemy, wdrażaliśmy rozwiązania, które wyznaczały drogę współczesnej polskiej wentylacji. Brałam udział w całym procesie rozwoju firmy. Zaczynałam niemal od najniższego stanowiska. Nie tylko musiałam udowodnić założycielowi firmy, Markowi Majowi, że potrafię stawić czoła wyzwaniom i działać efektywnie. Przede wszystkim chciałam pokazać samej sobie (i całej naszej branży), że ja jako kobieta potrafię przewodzić, kierować i osiągać rezultaty.
Myślę, że to było bardzo duże wyzwanie: przekonać branżę, że kobieta potrafi równie dużo, co mężczyzna. Udowodnić, że może zajmować wysokie stanowiska, nawet te, które wcześniej piastowali tylko mężczyźni. Wielokrotnie musiałam bronić swojego zdania, pokazywać nowe kierunki rozwoju firmy, słuchać ludzi tak, aby czuli się wysłuchani, a nie tylko usłyszani.
My, kobiety, jesteśmy w biznesie bardzo potrzebne. Niestety – ani szkoły, ani ogólnie społeczeństwo nie uczą nas, jak postępować w świecie stworzonym przez mężczyzn. Nie wpajają nam skutecznej komunikacji, liderskiego zarządzania zespołami, nie rozwijają przedsiębiorczości. Częściej jesteśmy ubrane w stereotypy, nakazy i zakazy. Chłopcom już od najmłodszych lat wolno robić więcej. A ja miałam to szczęście, że wychowywałam się z chłopakami, grałam z nimi w piłkę nożną, chodziłam na treningi sztuk walki. To pozwoliło mi odważniej reagować na wyzwania, z którymi stykałam się później w swojej karierze.
Teraz my, kobiety, idziemy po więcej – bo chcemy, bo jesteśmy w tym po prostu dobre. Pragniemy więcej biznesu z ludzką twarzą, opartego na zrozumieniu, równouprawnieniu i poszanowaniu obu płci. Więcej wolności w wyborach i piastowania najwyższych stanowisk w przedsiębiorstwach państwowych i prywatnych. Wartość kobiet często jest nieoceniona.
Biznes nie ma płci. Jednak każda z płci wywiera niebagatelny wpływ na jego rozwój, a każdy z tych wpływów jest ważny. Pamiętajmy, że w zdrowym biznesie panują wartości, które buduje się na lata i dzięki którym możemy z dumą reprezentować swoje firmy. Dlatego tak ważne jest, aby uczyć nasze dzieci praktycznych umiejętności biznesowych, pokazywać, jak negocjować z poszanowaniem drugiej strony, rozwijać kreatywność i elastyczność, ale także uświadamiać nowemu pokoleniu, jaką wartość w biznesie ma poszanowanie dla drugiego człowieka i traktowanie go z klasą. Warto wdrożyć realny plan nauczania młodych przedsiębiorców, że niezależnie od płci mamy równe szanse na osiągnięcie sukcesu w życiu – w każdej branży, którą sobie wybierzemy.