Krzysztof Gołata: Nadzieja + strach = niewiadoma

10.01.2017

Gdyby trzeba było jednym słowem scharakteryzować rok 2017, to część opinii publicznej powiedziałaby „nadzieja”, sporo ludzi użyłoby z pewnością słowa „strach”. Ja zaś skłaniałbym się ku określeniu „niewiadoma”.

Najbliższe tygodnie oraz miesiące będą jedną wielką gospodarczą niewiadomą. Z jednej strony, bardzo pozytywne informacje płynące z rynku pracy (najniższe od lat bezrobocie), z drugiej zaś, chroniczny brak rąk do pracy w niektórych branżach oraz regionach (pracodawcy zgłosili ponad 1,4 mln ofert pracy). Coraz bardziej aktualne staje się pytanie: czy wyższe płace nie zostaną „zjedzone” przez inflację, która – jak twierdzą ekonomiści – trochę się spóźniła. Czy słabnący złoty pomoże firmom i poprawi nasz bilans handlowy? Wzrost inwestycji zagranicznych świadczy o tym, że inwestorzy dobrze odczytali, iż ubiegłoroczna nagonka na kapitał zagraniczny stanowiła tylko wyborczą retorykę.

Czy bardzo dobre wyniki deweloperów przełożą się na zdecydowaną poprawę warunków mieszkaniowych, szczególnie młodych ludzi? Z tego sektora gospodarki płyną też niepokojące sygnały: spadło tempo budowy nowych dróg, a liczba samochodów nieustannie rośnie (niestety starych samochodów).

Wprowadzony w ubiegłym roku podatek bankowy nie zachwiał systemem bankowym, może dlatego, że zaczynamy oszczędzać. Czarne scenariusze dotyczące przyszłości ZUS-u oraz reklamy zrobiły swoje. Niewielu z nas jeszcze wierzy w państwową emeryturę, a większość zaczyna postępować zgodnie z hasłem: „umiesz liczyć, licz na siebie”. Dobre perspektywy rysują się przed warszawską giełdą, co sprawi że przestanie ona być czerwoną latarnią wśród europejskich parkietów.

Źródłem tych i innych pytań jest kondycja naszej gospodarki, ale i otaczający nas świat ma swoje problemy. Czy nowy prezydent zbuduje potężną Amerykę, tak jak zbudował swoje imperium finansowe i ile świat za to zapłaci? A może na tym jeszcze zarobi? Oczywiście świat, a nie tylko nowy lokator Białego Domu. Więcej na ten temat będzie można powiedzieć, po pierwszym spotkaniu prezydenta USA z politykami chińskimi, a także przywódcą rezydującym na Kremlu. Także w USA niedługo wyborcze hasła zostaną zastąpione realnymi liczbami. Ile zapłacimy za wyjście Wielkiej Brytanii z unijnych struktur? Jakie będą koszty rozwiązania problemu fali uchodźców, która zalała Unię Europejską? Ile pod koniec roku zapłacimy na stacji benzynowej za trwający od lat konflikt na Bliskim Wschodzie?
Nie przypominam sobie (ale może mam słabą pamięć, więc proszę o ewentualną weryfikacje mojej wiedzy), aby jakiś rząd rozdał tyle pieniędzy, których jeszcze nie zarobił, ile nasz rząd. Zaskoczeniem może być fakt, że beneficjenci rozdawnictwa nie powiększyli znacząco elektoratu partii rządzącej. Jedno jest pewne: żadne ugrupowanie polityczne nie odważy się odebrać tych pieniędzy, bo żaden polityk nie popełni politycznego samobójstwa. Obecny rząd (i każdy następny) będzie musiał usilnie poszukiwać pieniędzy, a to nigdy nie jest dobra wiadomość dla podatników.

I takie mam życzenia na 2017 rok dla moich rodaków: słuchajcie tych, którzy zarabiają pieniądze, a nie tych, którzy przede wszystkim je wydają; tym bardziej, że wydają nie swoje.

Krzysztof Gołata, Uniwersytet Ekonomiczny, Poznań

COPYRIGHTS BCC
CREATED BY 2SIDES.PL