Kaja Kwaśniewska, członkini Konwentu BCC o tym czy polska gospodarka jest innowacyjna:
– Jesteśmy na zakręcie historii naszej gospodarki. Musimy wyrwać się z pułapki braku innowacyjności, średniego rozwoju. Parafrazując słowa marszałka Józefa Piłsudskiego można powiedzieć, że polska gospodarka będzie albo innowacyjna, albo będzie byle jaka. Innowacyjność jest absolutnie kluczowa – mówił wicepremier, minister rozwoju Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej inaugurującej działalność nowej Rady ds. Innowacyjności, powołanej przez premier Beatę Szydło. W skład tego gremium wchodzą ministrowie: rozwoju, kultury, nauki, cyfryzacji i skarbu.
Inwestycje w innowacje, i to w kwocie 16 mld euro, mają być motorem zmian technologicznych, a w rezultacie gospodarczych i społecznych. Założenie rządu dotyczy wykorzystania środków krajowych i regionalnych, systemu zachęt dla przedsiębiorców oraz inwestowania przez spółki Skarbu Państwa kapitału finansowego i doświadczenia w start-upy.
Polskę niewątpliwie trapi problem „pułapki średniego wzrostu” czy też „półperyferyjność” – jeśli zastosować teorię systemów-światów Immanuela Wallersteina. Niezależnie od nazwy nie dogonimy nikogo ani nie rozwiniemy skrzydeł, korzystając z obcych technologii i oferując usługi i tanią siłę roboczą, zamiast nowoczesnych technologii i atrakcyjnych produktów.
Moim zdaniem, rządowe rozwiązanie obarczone jest ogromnym ryzykiem, przede wszystkim w trzech punktach: Po pierwsze przedsiębiorstwa publiczne i prywatne powinny ze sobą kooperować, ale presja rządu nie powinna wypaczać równowagi rynkowej. Po drugie rząd powinien posiadać dogłębne informacje i rzetelne opinie do wykorzystania przez kompetentnych decydentów, zanim zacznie interweniować w jakiejś branży. I po trzecie, najważniejsze, na podstawie wcześniejszych europejskich doświadczeń, można założyć, iż wsparcie państwowe (czyli obciążone politycznie) spółki funduszy ryzyka raczej odstraszy niż zachęci prywatnych inwestorów. Z tych punktów wynika jasno, że ingerencja państwa, zamiast pomóc, może być przyczyną poważnego spowolnienia, zamiast przyspieszenia rozwoju. Twierdzę także, że metodą na innowacyjność jest odpolitycznienie gospodarki i poprawa nieprzyjaznych warunków funkcjonowania prywatnych firm. Tak, aby mogły się rozwijać, inwestować i wprowadzać innowacje według potrzeb i dostępnych zachęt. To najprostsze rozwiązanie.
Z drugiej strony samo stwierdzenie pilnej potrzeby wejścia gospodarki na ścieżkę prawdziwej innowacyjności, nie jest samo w sobie żadnym rozwiązaniem. Zatem skoro innych pomysłów nie ma, to warto by środowisko przedsiębiorców zaangażowało swoje doświadczenie i potencjał w program o takim charakterze. Czekamy jednak na konkretne założenia i cele, które znajdą odzwierciedlenie w wiarygodnych i przemyślanych, szczegółowych planach ich realizacji.
Zadaniem administracji państwowej powinno być więc zbudowanie jak najszerszego programu zachęt dla przedsiębiorców. Zachęt pozbawionych biurokracji, czytelnych i atrakcyjnych – takich jak np. ulgi podatkowe. Wówczas jest szansa na duże zainteresowanie programem i efekt skali.