BCC KOBIETY - PRAWDZIWE HISTORIE
poznaj nasze bohaterki i ich historie
Agnieszka Sendor
Szalony pomysł mamy, czyli jak odtworzyłyśmy hodowlę pstrąga w Ojcowskim Parku Narodowym
Wraz z mamą, Magdaleną Węgiel, odtworzyłyśmy historyczną hodowlę pstrągów w Ojcowskim Parku Narodowym. Działając na rzecz rozwoju obszarów wiejskich, za swoje aktywności w 2018 zostałyśmy uznane za Najbardziej Innowacyjne Rolniczki w Europie przez Organizację COPA – COGECA działającą przy Parlamencie Europejskim, a rok później został przyznany nam tytuł Ambasadora ds. Innowacji w Rolnictwie europejskiego projektu LIAISON.
Nasza historia, zaczęła się – jak to często w życiu bywa – przez przypadek. Od zawsze przyzwyczajona byłam do szalonych pomysłów mojej mamy i kiedy prawie dziewięć lat temu powiedziała, że chciałaby wziąć w dzierżawę zapomniane stawy pstrągowe w Ojcowskim Parku Narodowym – nie protestowałam. Mama ze swoim ponad 20-letnim doświadczeniem pracy na stanowiskach menadżerskich w IT, podeszła do tematu profesjonalnie: znalazła trzech inwestorów (mężczyzn), którzy mieli nam pomóc przy prowadzaniu działalności. Panowie szybko zrezygnowali, gdy usłyszeli, jak restrykcyjne warunki hodowli narzuca w umowie Park. Tak więc zostałyśmy same, ale będąc już „po słowie” z OPN – nie wyobrażałyśmy sobie rejterady.
Prace gospodarcze po objęciu w dzierżawę stawów pochłonęły nasze oszczędności dosłownie w minutę. Przywrócenie stawów do przyzwoitego stanu wymagało kilku miesięcy ciężkiej pracy fizycznej – mikro koparek, ale także zwykłych robót gospodarczych przy oczyszczaniu oraz dbaniu o roślinność. To wszystko trzeba było wykonać, aby móc wpuścić do stawów wodę i rozpocząć planowanie hodowli. Nie mając nigdy wcześniej doświadczenia w rolnictwie i hodowli ryb, wiele rzeczy robiłyśmy intuicyjnie – ale w zgodzie z naturą.
Tradycja hodowli w Ojcowskim Parku Narodowym sięga lat 30. XX wieku, kiedy wszystkie grunty należały do rodziny Czartoryskich. Stawy powstały w celu podratowania budżetu i były związane z modą na pstrągarnie. Informacji na temat samej hodowli jest niewiele. W czasie wojny Niemcy kontynuowali działalność, bo zależało im na pożywieniu. W 1944 roku – na mocy ustawy o reformie rolnej – stawy, pstrągarnia wraz z resztą dóbr Czartoryskich zostały upaństwowione. Po wojnie dokumenty zostały spalone, aby utrudnić ustalenie własności. Do 1986 roku hodowla zarządzana była przez Związki Rybacki, a następnie przez Ojcowski Park Narodowy, w którego strukturach znajduje się do dzisiaj.
Odtworzyłyśmy warunki i charakter miejsca z lat jego świetności, pstrągarnia wygląda tak, jak dawniej. Jest to obszar chroniony rezerwatu, dlatego też musimy liczyć się z obostrzeniami i regułami obowiązującymi w takich miejscach. Stworzyłyśmy również ścieżkę edukacyjną, aby pokazywać turystom specyfikę i zalety etycznego chowu ryb. Nasza hodowla jest inspiracją dla innych. Pokazuje, że działania lokalne, zgodne z tradycją miejsca, są ważne dla regionu i mają ogromny sens, co zostało docenione w wielu konkursach unijnych.
Pstrąg potokowy, który pływa w naszych stawach, jest endemicznym gatunkiem. W trakcie prac nad jego odtworzeniem okazało się, że przez szkodliwe działania człowieka (pestycydy wylewane do rzek, czy działania kłusownicze) niebawem może być to gatunek zagrożony. Dlatego też zdecydowałyśmy się większość naszej hodowli przekazać na cele zarybieniowe rzek. W tym celu współpracujemy z Polskim Związkiem Wędkarskim oraz Klubami Wędkarskimi.
W naszej działalności zwracamy uwagę, aby zmienić świadomość konsumentów. Pokazać, jak i gdzie szukać dobrych, zdrowych ryb. Pamiętajmy, że najlepiej kupić rybę prosto od hodowcy. Taką, która żyje w prawdziwym stawie, o którą hodowca się troszczy. Nie z masowej farmy, gdzie ryby często pływają w betonowym stawie i nie mają dostępu do światła dziennego. Ważne jest dla nas, aby odwiedzający nas turyści zastanowili się, skąd pochodzi jedzenie, gdzie jest wytwarzane i kto je produkuje. Dlatego współpracujemy z lokalnymi producentami oferując naszym klientom najlepsze produkty z regionu.
Biorąc udział w forach, konferencjach, panelach dyskusyjnych wielokrotnie jesteśmy pytane o rolę kobiet w rolnictwie. Odpowiedź jest zawsze jedna – jest to rola niedoceniana. Zasadniczo kobiety wiejskie od wieków zajmują się nie tylko domem, ale i gospodarstwem. W swojej pracy są uniwersalne, a historia pokazuje, że to one pod nieobecność mężczyzn brały na siebie ciężar utrzymania całej rodziny. Obecna sytuacja nie wymaga od kobiet i mężczyzn już takiego poświecenia, natomiast często obserwujemy, że to właśnie kobiety zajmują się działalnością okołorolniczą stanowiącą dodatkowe źródła dochodu.
To doświadczenie jest sprzeczne ze stereotypowym obrazem rolnictwa, które powszechnie uważa się za branżę bardzo męską. My staramy się nie używać tego rodzaju rozgraniczeń, ale niejednokrotnie musiałyśmy wykonać dwa razy cięższą pracę tylko dlatego, że jesteśmy kobietami. Można powiedzieć, że tego rodzaju sytuacja była dla nas motywacją do dalszej pracy, ale nie po to, aby cokolwiek komuś udowodnić, tylko dlatego, by nabrać doświadczenia i odpowiednio zadbać o naszą hodowlę.
Poświęciłyśmy się w pełni naszej działalności, na czym, niestety, ucierpiało nasze życie prywatne. Partnerzy często nie mogli sobie poradzić z naszymi sukcesami czy też silną wolą. Trudno im zaakceptować, że jako pewne siebie kobiety biznesu potrafimy też być kochającymi i wrażliwymi kobietami, ze swoimi problemami i obawami. W swojej historii spotykamy różne kobiety, którym nasza postawa pomogła. Dlatego też wspieramy się nawzajem i czerpiemy od siebie inspirację.
Chcesz podzielić się własną historią?
Bądź wsparciem i inspiracją. Zapraszamy do kontaktu: