We współpracy z wydawnictwem Studio EMKA, członkiem BCC, odbyło się kolejne spotkanie Loży Warszawskiej.
Zaproszeni przedsiębiorcy mięli okazję spotkać się z Peterem Leachem, brytyjskim partnerem firmy Deloitte, autorem książki „Firmy rodzinne. Wszystko, co istotne”.
Moderatorem spotkania był Grzegorz Siemiończyk, dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu”.
Gości powitał kanclerz Loży Warszawskiej Jerzy Zieliński oraz Jacek Marciniak, właściciel i redaktor naczelny wydawnictwa Studio EMKA.
Prowadzący krótko przedstawił gościa. Peter Leach od ponad 30 lat doradza firmom rodzinnym z całego świata, pomagając w prowadzeniu biznesu i pokonywaniu barier ograniczających ich rozwój. Jest m.in. profesorem Imperial College w Londynie; specjalizuje się w zagadnieniach dotyczących działalności firm rodzinnych. Powszechnie uznawany za pioniera tej problematyki, twórcę systemu myślenia o rodzinnych przedsiębiorstwach.
Prowadzący, kilkoma słowami wstępu i swoimi pytaniami do autora, zainicjował dyskusję.
Następnie oddano mikrofon gościom, którzy zadawali pytania, często bezpośrednio dotykające ich rodzinnego biznesu.
Jedną z wielu kwestii podczas spotkania był problem sukcesji.
Ostatnie badania wskazują, że jedna trzecia bogatych ludzi nie ufa, iż dzieci będą potrafiły ochronić ich imponujące dziedzictwo. Jeśli pieniądze są ulokowane w prowadzonym przez rodzinę biznesie, jego sytuacja w dalekiej perspektywie wygląda dość blado. Tylko 12 proc. firm rodzinnych przetrwa w drugim pokoleniu i przejdzie na wnuki twórcy potężnego imperium.
Jednym z pytań licznie zgromadzonych gości było jak nakłonić dziecko do przejęcia schedy po rodzicach.
Peter Leach odpowiedział: – Należy komunikować się z dorosłymi dziećmi jak dorosły z dorosłym, bo wielu przedsiębiorców nawet dorosłe potomstwo cały czas traktuje jak małe dzieci i tak się z nimi komunikuje. Takie działania prowadzą do konfliktów i do niechęci przejęcia sterów firm rodzinnych przez młode pokolenie.
Pytań i poruszanych tematów wokół firm rodzinnych było bardzo wiele. Dyskusjom nie było końca. A to wszystko w doskonałej oprawie sal klubowych Pałacu Lubomirskich, “uzupełnione” smacznym poczęstunkiem i doskonałym węgierskim winem.