Wydawnictwo Zwierciadło
Książka autorstwa Marii Stepan, dziennikarki Telewizji Polskiej.
„Człowiek to człowiek, a śmierć to śmierć” to zbiór reportaży z Ukrainy. Kraju, w którym – choć czasem o tym zapominamy – nadal trwa wojna.
W lutym 2014 roku nastąpiło apogeum protestów w Kijowie. Doniesienia z Majdanu zajmowały czołowe miejsca w serwisach informacyjnych. W kolejnych tygodniach cały świat z zapartym tchem obserwował przebieg tzw. Ukraińskiej Wiosny oraz konfliktu wojennego na wschodzie Ukrainy. Z miesiąca na miesiąc informacji było coraz mniej…
Maria Stepan była w centrum najistotniejszych wydarzeń. W Kijowie, Kramatorsku, w miejscu katastrofy zestrzelonego malezyjskiego boeinga, pod Donieckiem, na Krymie, na poligonie pod Lwowem i na linii frontu pod Mariupolem.
Autorka rozpoczyna książkę obserwacją pisaną emocjonalnie, w wirze protestu, aby pod jej koniec wrócić w te same miejsca. Majdan jest wyciszony, ale rany jeszcze się nie zabliźniły, a straty wciąż bolą. Jakie uczucia jej towarzyszą?
Pierwsze akapity książki:
Czarny Czwartek. 20 lutego 2014
„Noc. Z hotelu Ukraina, którego hol stał się prowizorycznym szpitalem polowym, a potem kostnicą, wynoszą ciała zabitych i w ciszy układają w rzędzie przed budynkiem. I nagle, bez ostrzeżenia, skowyt czyjejś matki.
Ojciec klęczy przy ciele syna. Na Majdanie byli razem. Zmieniali siebie na barykadzie co 12 godzin. Jak to wytłumaczyć? Śmierć należała się przecież jemu. Za pół godziny zmieniłby syna. Wystarczyło poczekać. Ale nie, z jakichś powodów śmierci się spieszyło.
Ksiądz zamykał oczy zabitym. Z nadpaloną stułą w dłoni, poszarpaną przez wybuch sutanną, patrzył na mnie i niemo pytał: Dlaczego nie ja?”
Powrót – symbolicznie, w Dniu Niepodległości:
Dzień Niepodległości. Znów
„Między jedną, wiosenną, podróżą do Mariupola a drugą, jesienną, byliśmy też na Majdanie. W sierpniu. W rocznicę odzyskania niepodległości. Znów się napatrzyliśmy.
Wielkie miasto. Normalne życie. Metro, autobusy, tramwaje, korki. Tylko Majdan jest wciąż inny. Wciąż zamknięta dla samochodów Instytucka. Tam, gdzie zginęli ludzie, przemianowana na ulicę Niebiańskiej Sotni. Wciąż kwiaty przy kamiennych tablicach, znicze. Pod drzewami, gdzie padali jak muchy i gdzie wybudowano kapliczkę, wciąż ich zdjęcia, niebiesko-żółte cieniutkie wstążeczki przy każdym portrecie. Klęczy przed tymi zdjęciami wielki, zwalisty mężczyzna w polowym mundurze. Ramiona jak skrzydła. Siwa, wyraźnie przedwcześnie, głowa. Trzykrotny znak krzyża (prawosławni i grekokatolicy żegnają się trzy razy) i wstaje. Nie. Żadnej łzy. Ale rozpacz wypisana na twarzy. Pewnie tu z nimi wtedy był. Pewnie potem dla nich i za nich walczył. A teraz wrócił. A tu nic… Tylko uroczystości. W państwie, które prowadzi wojnę. W tym roku na szczęście nikt już nie ściągał do Kijowa ciężkiego sprzętu, nie chciał nim podnosić morale. Nikt nie wpadł na pomysł organizowania zwycięskiej parady.”
Maria Stepan – dziennikarka, reporterka. Korespondentka TVP. Od zawsze zakochana w słowiańskim Wschodzie, od wielu lat nieustannie próbuje go odkryć. Fascynują ją ludzie – ich emocje, wielkie chwile
i codzienność.