Jesteśmy partnerami strategicznymi

15.09.2016

Alina Ert-Eberdt

 

Rozmowa z Shigeo Matsutomi, ambasadorem Japonii w Polsce.

Shigeo Matsutomi  –  od kwietnia 2016 r.  Ambasador Nadzwyczajny i Pełnomocny Japonii  w Polsce. Bezpośrednio przed objęciem placówki w Warszawie, piastował taki sam urząd w Izraelu.  Wcześniej był m.in.  pierwszym sekretarzem Ambasady Japonii w Stanach Zjednoczonych Ameryki, ministrem Ambasady Japonii w Republice Turcji i reprezentantem rządu Japonii w Komitecie Inwestycyjnym OECD  (Organizacji Rozwoju  i Współpracy Gospodarczej).

– Europa, a także Polska stoją obecnie przed wieloma trudnymi dylematami. Jak w związku z tym widzi Pan swoją misję?

Shigeo Matsutomi:  W moim odczuciu, to nie są dylematy, a wyzwania. Odpowiadając na pytanie o moją misję,  muszę zaznaczyć, że z japońskiej perspektywy Europa nie jest pojęciem geograficznym.  Postrzega się ją przez pryzmat Unii Europejskiej, albo znanych na całym świecie koncernów.  Widzi się jeden organizm, a nie związek wielu państw. Wynik referendum w Wielkiej Brytanii  unaocznił jednak, że nie można  patrzeć na UE jak na monolit. Trzeba indywidualnie podchodzić do każdego kraju członkowskiego, zwłaszcza podejmując z nim współpracę.  Polska i Japonia będą niedługo obchodzić dwie rocznice:  w 2017 roku 60. rocznicę odnowienia stosunków dyplomatycznych,  a w 2019 roku stulecie ich nawiązania.  To dobra okazja do zainteresowania się historią naszych wzajemnych kontaktów i  zbliżenia między naszymi narodami.

– Czy może Pan wymieć trzy najważniejsze sprawy, którymi zajmie się Pan w najbliższych miesiącach?

– Jestem w Warszawie dopiero od kilku miesięcy.  Jednym z moich priorytetów jest  poznawanie ludzi, nawiązywanie indywidualnych kontaktów i  rozeznanie obecnej sytuacji  w Polsce.  Żeby wyjaśnić jej meandry rządowi Japonii, najpierw sam je muszę dobrze zrozumieć.  Podróżując po Polsce, zorientowałem się, że w terenie kraj wygląda inaczej niż z perspektywy  stolicy.  Co do innych priorytetów, będą to działania zmierzające do zacieśniania więzi pomiędzy Japonią a Polską.  Ważną rolę do odegrania ma w tym turystyka.  Pragnę przypomnieć,  że od stycznia br. jest bezpośrednie połączenie lotnicze pomiędzy Warszawą i Tokio.  W centrum mojej uwagi na pewno znajdzie się też rządowy program „Zwiedzaj i pracuj”, który właśnie wszedł w życie.  Jest on adresowany do młodych Polaków w wieku 18–30 lat. Umożliwia im roczny pobyt w Japonii, łączący wypoczynek  z pracą zarobkową.

– Na jaki aspekt stosunków bilateralnych Polska  – Japonia najbardziej zwraca Pan Ambasador uwagę?

– Od ponad roku jesteśmy partnerami strategicznymi. Podniesienie naszych dwustronnych stosunków do rangi partnerstwa strategicznego  dokonało się w lutym 2015 r. podczas wizyty prezydenta RP w Japonii.  Od czasu transformacji ustrojowej w 1989 r., Polska  nieustannie się rozwija, stała się liderem w  Europie Środkowo-Wschodniej, co odbieramy z uznaniem.  Chcielibyśmy, żeby nasza współpraca obejmowala wiele dziedzin,  począwszy od kwestii politycznych, poprzez bezpieczeństwo, aż po gospodarkę i kulturę.

– W jaki sposób zamierza Pan wpływać na stosunki gospodarcze pomiędzy Japonią a Polską? Czy zaczął już Pan zachęcać japońskich przedsiębiorców do inwestowania w Polsce, a polskich do zakładania biznesów Japonii?

– Współpraca gospodarcza pomiędzy naszymi krajami miała się nie najgorzej za czasów moich poprzedników na stanowisku ambasadora Japonii.  Świadczy o tym dzisiaj działalność w Polsce prawie 300 japońskich przedsiębiorstw, które stworzyły miejsca pracy dla 40 tysięcy osób.  Biznesmenów japońskich  nie trzeba zachęcać do inwestowania w Polsce,  od dawna są tym zainteresowani.  Ze swej strony dzielę się z nimi obserwacjami, które zbieram obecnie w Polsce.  Chętnie też służę radą Polakom,  którzy zastanawiają się nad prowadzeniem biznesów w Japonii.

– Jak widzi Pan możliwości ożywienia handlu pomiędzy naszymi krajami?

– Nie jest tajemnicą,  że w 2004 roku, kiedy Polska stała się członkiem Unii Europejskiej, wiele firm  japońskich traktowało ją jako bramę do rynku unijnego.  Zakładane w Polsce fabryki powstawały z myślą  o odbiorcach europejskich.  Ale to wkrótce zaczęło się zmieniać.  Rozwijająca się w szybkim tempie Polska, sama stała się liczącym rynkiem.  Dzisiaj japońskie firmy chcą sprzedawać swoje produkty polskim konsumentom.  Przybywa branż, które biorą to pod uwagę.  Należą do nich przetwórstwo żywności,  sektory chemiczny i farmaceutyczny. Partnerstwo strategiczne otwiera nam drogę do wspólnych przedsięwzięć na rynkach trzecich,  spółek joint venture, wspólnych centrów badawczo-rozwojowych itp.  To się już dzieje.  Niedawno zostało utworzone w Łodzi  centrum B+R,  a w tym roku firma Robotic rozpoczęła swoją działalność

– Co zrobić, by polskie firmy stały się równorzędnymi partnerami japońskich przedsiębiorców?

– Współpraca na poziomie firm mogłaby się rozpocząć  od zaraz, ale wyzwaniem jest to, że Japonia i Polska powinny poznać się lepiej i podjąć większe wysiłki na rzecz współpracy.

 Japończycy w powszechnym odbiorze Polaków to ludzie bardzo pracowici, którzy lubią podróżować, robią dużo zdjęć i kochają Chopina.  A jaki jest obraz Polaków w Japonii?

– Czy to jest pytanie o stereotyp Polaka w Japonii?

– W każdym stereoptypie jest ziarno prawdy, ale cenniejsze są opinie, które powstają na podstawie bezpośrednich kontaktów.  Poproszę zatem o pańskie osobiste zdanie.  Co się Panu w Polakach podoba?

– Pasja i energia. I mówię to nie tylko w swoim imieniu, ale też moich rodaków. Wielu z nich wie, że Polska  traciła niepodległość  i odradzała się jak feniks dwukrotnie. Opór, jaki stawialiście mocarstwom,  a zwłaszcza Rosji w epoce komunizmu, wzbudza podziw.  W  końcu zwyciężyliście, powróciliście na scenę międzynarodową. Są  w was ogromne pokłady sił witalnych.

– Na koniec zostawiłam pytanie z dziedziny opery, której jestem fanką. Słyszałam od śpiewaków Warszawskiej Opery Kameralnej,  wielokrotnie występujących  w Japonii, że aria Cherubina z „Wesela Figara” Mozarta  (Voi che sapete) za każdym razem wywołuje aplauz Japończyków. Czy potrafi Pan wyjaśnić, dlaczego?

– Przykro mi,  ale nie mam pojęcia z jakiego powodu.  A tak na marginesie, moją ulubioną operą Mozarta jest „Czarodziejski flet”.

COPYRIGHTS BCC
CREATED BY 2SIDES.PL