W niedzielę 23 lutego 2025 roku odbyły się w Niemczech przyśpieszone wybory do niemieckiego parlamentu, Bundestagu.
W zasadzie potwierdziły one przedwyborcze prognozy. Do Bundestagu, liczącego po zmianie 630 posłów, weszło 5 partii: na pierwszym miejscu chrześcijańska demokracja[CDU/CSU – 208 mandatów], prawicowo – populistyczna Alternatywa dla Niemiec [AfD], socjaldemokraci[SPD – 121 mandatów], Zieloni oraz Lewica.
Partie lewej i prawej części demokratycznego centrum: CDU/CSU wraz z SPD zdobyły więc większość [329 mandatów na 630 miejsc] i są gotowe uformować koalicję, piątą tego typu od stworzenia RFN w 1949 roku. Jej kanclerzem zostałby szef CDU – Friedrich Merz, który zapowiedział sfinalizowanie negocjacji koalicyjnych do Wielkanocy – 20 kwietnia br.
Byłby to, jak na niemieckie tradycje tworzenia koalicji, sprint, jednak pośpiech jest konieczny, biorąc pod uwagę wyzwania zewnętrzne i wewnętrzne, przed którymi Niemcy stoją. A są one ogromne i obejmują: na zewnątrz – wojnę na Ukrainie i zmieniony przez nowego prezydenta USA stosunek do niej, do Unii Europejskiej i do NATO oraz w sprawach wewnętrznych – ożywienie koniunktury gospodarczej w Niemczech, szereg nieodzownych reform, a wśród nich reformę hamulca budżetowego, blokującego wzrost inwestycji publicznych w RFN oraz walkę z rosnącymi cenami energii. Jeśli uda się F. Merzowi te zamierzenia zrealizować, jest szansa na stopniowy powrót Niemiec do roli, którą kiedyś one pełniły w gospodarce i polityce europejskiej.
Zadanie tak ambitne, jak nieodzowne, bo z wyborów Niemcy wychodzą bardzo podzieleni: we wszystkich pięciu landach wschodnich zwyciężyła prawicowo-populistyczna AfD, w części zachodniej, w RFN sprzed zjednoczenia Niemiec – CDU z CSU w Bawarii. Dla rządu CDU/CSU i SPD będzie to również walka o utrzymanie społecznego pokoju w Niemczech ponad 30 lat po ich formalno-prawnym zjednoczeniu.
Andrzej Byrt, ekspert BCC ds. dyplomacji, gospodarki, wymiany handlowej i stosunków międzynarodowych, andrzej.byrt@bcc.pl